48.The truth will set you free.

Kolonia.

-Kocham cię.- szepnęła.- Nie przestawaj……Kochaj się ze mną…….Jej ramiona objęły go mocniej, a on poczuł się skołowany. Stracił zupełnie, poczucie realności. Sen zaczynał się rozpływać, wrażenia słabły, zanim jednak na dobre się obudził, zdążył poczuć, że dziewczyna się rozsypuje w jego ramionach niczym proch.

Paddy zerwał się ze snu z bijącym sercem i skórą zroszoną potem. Przez krótką chwilę nie mógł sobie przypomnieć, gdzie się znajduje. W pomieszczeniu panował gęsty mrok. Dopiero po paru sekundach mężczyzna zorientował się z ulgą, że jest w swoim pokoju hotelowym, a nie w pokoju Hanny, jak mu się przez chwilę zdawało.

Usiadł na łóżku, starając się zapanować nad oddechem. Wrażenia ze snu, wciąż jeszcze świeże, przyprawiały go o dreszcz. Dopiero po chwili poczuł, że sen pozostawił po sobie coś jeszcze.- erekcję. Zaklął, po czym wstał z łóżka i zapalił nocną lampkę. Zerknąwszy na telefon, stwierdził że dochodzi piąta nad ranem. Przez chwilę się zastanawiał, czy powinien spróbować ponownie zasnąć, lecz szybko doszedł do wniosku, że o śnie nie mogłoby już być mowy. Serce waliło mu w piersi, a w głowie zaczęły kotłować niechciane myśli. Stwierdził, że musi się czymś zająć, by nie zastanawiać nad tym, co właśnie mu się przyśniło. ,,To tylko sen. Bez żadnego znaczenia – powtarzał sobie w myślach. Usiadł na łóżku otwierając laptopa, sprawdził pocztę…..Litery mu się rozpływały, a mózg nie przyswajał treści. Rozum nie chciał się wspomnień o nocnym majaku. Powtórzył po raz kolejny od nosem.- To tylko sen.

„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„

Hania powoli wybudzała się z wyjątkowego snu. Wokół siebie wciąż czuła silne ramiona Patricka, a na szyi jego ciepły oddech. Kiedy wrażenia zaczęły blednąć, a ona uzmysłowiła sobie, że leży samotnie w wielkiej hotelowej wannie, bolesna rzeczywistość uderzyła ją tak mocno, że zebrało jej się na płacz.

Od wczorajszego spaceru ulicami Koloni, nie potrafiła wziąć się w garść. Paddy przez cały czas był obecny w jej myślach. Odważyła się mieć nadzieję…..wtedy gdy zaproponował jej wyjazd i minionego wieczoru. Gdy zabrał ją pod katedrę, gdy tańczył z nią na ulicy, do akompaniamentu gitary ulicznego grajka, przez krótką chwilę uwierzyła. Wtedy na spacerze, kiedy się nad nią pochylił, a ich wargi niemal się zetknęły…….. On także musiał coś do niej poczuć……Sposób , w jaki na nią patrzył, to, jak delikatnie ujął jej dłoń, jak zareagowało jego ciało, kiedy ułożyła głowę na jego ramieniu……Nie możliwe, by wyobraziła sobie to wszystko. Wyraźnie poczuła rodzące się między nimi pragnienie bliskości, a mimo to po tych cudownie spędzonych chwilach, Patrick, jak gdyby nigdy nic, oznajmił jej, że za kilka miesięcy zostanie ojcem. Wiadomość ta okazała się ciosem po którym ciężko było się podnieść. A wspólny powrót do Monachium nie do zniesienia. Z trudem tłumiła w sobie pragnienie, by zadzwonić i zwyczajnie się z tego wyłgać.

Przed oczami wciąż miała wzrok Padda, w myślach wciąż przewijała i odtwarzała od nowa jego słowa. Był niczym drzazga, która wbiła się głęboko pod jej skórę i nie pozwalała o sobie zapomnieć. Nigdy nie była aż tak zagubiona  w towarzystwie tego faceta. Wywoływał w niej skrajne uczucia- przyciągał i odpychał jednocześnie. Chciała być blisko niego , chciała go dotykać, tulić, całować. Chciała całą sobą okazać mu, że nie jest dla niej jednym z wielu.

Wspólną drogę do domu przebyli niemal w milczeniu. Podkręcenie przez niego odtwarzacza z muzyką, oznaczało tylko jedno, że nie chciał z nią rozmawiać. Wpatrzona w boczną szybę, całą sobą powstrzymywała cisnące się do oczu łzy. Co niby miała mu powiedzieć? Gdyby chciał dać sobie i jej szansę, zrobiłby to. Z uporem maniaka odrzucała od siebie fakt, że ma żonę, że za chwilę urodzi mu się dziecko. Jak ćma leciała do ognia, pomijając fakt, że może spłonąć.

Nawet ta piosenka, która rozbrzmiała w radiu, gdy wracali samochodem do Monachium. Każde jej słowo brzmiało tak, jakby płynęło prosto z serca. Czysty przypadek czy znak? Czy Pad to zauważył? Czy to dlatego zmienił stację?

-Czy ty jesteś szczęśliwy?- pytanie zawisło w powietrzu, lecz pozostało bez odpowiedzi.

Hanna zrozumiawszy, że nie doczeka się od odpowiedzi, chwyciła za swoją walizkę na kółkach, narzuciła kaptur na głowę i wyskoczyła z samochodu.

-Dziękuję za podwiezienie.- rzekła i biegiem ruszyła  w stronę swojego mieszkania. Nie mogła się doczekać, by zamknąć za sobą drzwi i powrócić do swojego uporządkowanego, nudnego świata.

„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„

We wstecznym lusterku Patrick obserwował, jak dziewczyna biegnie w strugach deszczu i po chwili znika we wnętrzu budynku. Przez chwilę przetrawiał w myślach kilka ostatnich godzin.  Momentami siebie nie poznawał. Był zaskoczony i nie miała pojęcia co o tym wszystkim sądzić. Przemierzając w skupieniu deszczowe ulice miasta, nie potrafił się uspokoić. Ogarnęło go zdumienie, że przy ledwo poznanej kobiecie budził się do życia. Czy on od wyjścia z klasztoru, tak na prawdę żył? Ożenił się, wrócił do muzyki, harował jak wół. Dlaczego? Po co? Jak często w tym czasie szczerze się śmiał, wychodził z kolegami na piwo? Zabierał ukochana na spacer?

Parkując przed domem, odczekał jeszcze kilka minut, po czym wysiadł z auta i ruszył do drzwi, nie zważając na krople deszczu spływające mu po twarzy. Gdy wchodził po schodach do sypialni, w uszach wciąż dźwięczały mu słowa Hani.- Czy jest szczęśliwy?

Jakiś czas później Monachium.

fa391c9c-9fec-4e85-b610-651676c8f6ae_ORIGINAL

Wracając po dwudziestej drugiej do domu Joelle i Patrick byli w wyśmienitych humorach. Był zaskoczony niespodzianką żony, z okazji jego czterdziestych urodzin. Kolacja na którą się wybrali do Monachijskiej restauracji, okazała się bardzo smaczna, a wspólnie spędzony czas upłynął im w miłej i relaksującej atmosferze. Paddy zamówił butelkę drogiego szampana i jeszcze długo po tym, jak zjedli deser, siedzieli przy stoliku, pijąc i rozmawiając , po raz pierwszy od dawna, na tematy inne niż zawodowe. Trochę powspominali młodzieńcze lata, dyskutowali na temat znajomych, których od dawna nie widzieli, a kiedy taksówka wiozła ich do  domu Joelle oparła głowę na ramieniu męża, ciesząc się tą chwilą bliskości. Tak bardzo jej tego brakowało.

-To co, może obejrzymy jeszcze jakiś film?- zapytał, kiedy weszli do domu.

Zdjął z siebie płaszcz i marynarkę, po czym rozluźnił brzoskwiniowy szaliczek na szyi.

-A może pójdziemy się położyć?- zasugerowała Joe.

– Jest jeszcze wcześnie.- zerknął na wyświetlacz telefonu.

Joelle nic nie odpowiedziała. Pad dopiero po chwili zorientował się, że zapadła dziwna cisza. Uniósł wzrok i spojrzał na żonę. Uśmiechnęła się do niego, choć jej żołądek ścisnął się w nagłym skurczu poddenerwowania.

-A co jeśli nie będzie chciał?- pomyślała. – to był zdecydowanie głupi pomysł……..

Przez chwilę patrzyli na siebie, po czym Patrick odpowiedział jej uśmiechem, a następnie zbliżył się i objął ją dłońmi w talii.

-Albo mi się wydaje, albo moja żona próbuje mnie uwieść.- odezwał się, całując ją w ucho.

–Załóżmy się , że masz rację. Co wtedy?- zarumieniona opuściła głowę.

-Wtedy powiedziałbym, że film ewentualnie może poczekać.- figlarnie, klepnął ją w pośladek.

„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„

Kilkadziesiąt minut później leżeli razem w pościeli, Joelle na boku, a Paddy tuż za nią, obejmując żonę ciasno ramieniem.

-Kochanie…….

-Hmm?- mruknęła.

-Przepraszam!

-Przestań przepraszać. Przecież nic się nie stało.

-Stało się!- odparł poważnym tonem. – To wszystko przez stres w pracy.

Joelle odwróciła się i spojrzała na niego. Z jego oczu dało się wyczytać bezradność i frustrację. I choć sama także czuła się podobnie, uśmiechnęła się do niego pocieszająco.

-Przestań, nie zamartwiaj się. Następnym razem będzie lepiej.

-Może to strach, że zrobię coś dziecku?- szepnął, pocierając jej ramię.- Czuję, że cię rozczarowałem?- wtulił twarz w jej włosy, kładąc rękę na jej brzuchu.

-Przestań się zamartwiać, następnym razem będzie lepiej.- usiadła na łóżku, strącając jego dłoń.

Joelle otrząsnęła się pod tym dotykiem. Coraz lepiej rozumiała, że kłamstwo za chwilę może wyjść na jaw, a wtedy jej tłumaczenia na niewiele się zdadzą.

-Paddy…….??- zawahała się na chwilę. -Ta ciąża to fałszywy alarm.- wypaliła, bojąc się że za chwilę zabraknie jej odwagi.

-Jak to?- złapał ją za nadgarstek, zmuszając by na niego spojrzała.- To jakiś żart? Kłamstwo?- zadawał pytanie za pytaniem, coraz mocniej ściskając jej dłoń.

-Tak bardzo się ucieszyłeś…….-wyszarpnęła się z jego uścisku.- Bałam się przyznać……- jąkała się, pocierając dłoń, na której Paddy zostawił sino-fioletowy ślad.

-Jak mogłaś mi to zrobić?- poderwał się i zaczął krążyć po sypialni jak uwięzione dzikie zwierzę. Jego oczy przybrały niebezpiecznie ciemny odcień, a głos stawał się coraz donośniejszy.

-Chciałam, aby się udało, jestem na to gotowa jak nigdy.- głos jej się załamał, a po policzku zaczęły spływać łzy. – Dostałam nowy projekt w Stanach. Wyjedziemy, odetniemy się od tego. Będziemy się bardziej starać, naprawiamy nasze relacje……uratujemy nas.- dodała po chwili przerwy na wysmarkanie nosa.

-Ty chyba zwariowałaś!- wrzasnął, tak że podskoczyła ze strachu. Odwrócił się na pięcie i wybiegł z sypialni. Po dziesięciu minutach usłyszała głośny trzask, zamykanych drzwi wejściowych. Padła na łóżko i rozpłakała się. To koniec!

 

na-dobre-i-na-zle-odc-602-agata-woznicka-emilia_24051420

Po kuchni Hanny roznosił się przyjemny zapach wanilii i cynamonu. Dziewczyna , z uniesionymi i oblepionymi rękoma pochylała się nad zatłuszczoną kartką, odczytując z niej kolejne składniki, które miała dodać do ugniatanej w zielonej misce masy.

-Szklanka cukru…..- szepnęła i rozejrzała się po zawalonym produktami i naczyniami stoliku. Nie zważając na brudne ręce , chwyciła za szklankę i torebkę z cukrem.

-Zrobione.- rzekła, wsypując cukier do miski.- Co dalej? Cukier waniliowy……- rozglądając się za saszetką z przyprawą, usłyszała pukanie do drzwi.

Zamarła na moment, po czym umyła w pośpiechu ręce i ze ścierką w dłoniach ruszyła do przedpokoju. Po cichu podeszła do drzwi i zerknęła przez wizjer. Co? Wrzasnęła. Na klatce stał Paddy.

Zaskoczona kobieta wyprostowała się gwałtownie, czując jak serce zaczyna bić jej jak oszalałe. Była niemal pewna, że już nigdy go nie zobaczy. Nie po tym co się między nimi ostatnio wydarzyło. Dlatego teraz była jednocześnie uszczęśliwiona i zaniepokojona jego widokiem, a w myślach zastanawiała się nad tym co go tu sprowadziło. Trwało chwilę, zanim zdołała uspokoić się na tyle, by otworzyć drzwi.

-Cześć.- usłyszała, gdy tylko stanął w progu.

-Hej!- odparła.

-Przygarniesz mnie?- pocierając brodę, spojrzał na nią smutnymi oczami. – Chyba zakończyłem swoje małżeństwo?- dodał bez zbędnego wstępu. – Nie chcę być teraz sam. Napijesz się ze mną?- wyciągając za pleców butelkę czerwonego wina, uśmiechnął się sztucznie.

-Och……- wyrwało jej się. Zmieszana spuściła wzrok.- Teraz nie mogę, jestem w trakcie pracy nad kulinarnym arcydziełem.- rzekła chwytając za skraj  swojego , umorusanego mąką fartuszka. – Robię jabłecznik.

-Spoko, to może innym razem.

-Poczekaj.- odezwała się szybko, widząc że gość zamierza się pożegnać i odejść. – A może wejdziesz na chwilę? Przydałaby mi się pomoc.

Paddy spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem.

-Nie znam się na pieczeniu.- rzekł.

-Ale jabłka obierać umiesz?

-Tak! Z tyn chyba sobie poradzę.- uśmiechnął się trochę rozluźniony.

Hanna oddała uśmiech, po czym zrobiła mu miejsce i gestem dłoni zarosiła do mieszkania. Wszedł do środka, a kiedy znaleźli się  sam na sam w wąskim korytarzu, dziewczyna poczuła, jak jej poddenerwowanie wzrasta. ,, Gdyby on tylko wiedział, jak na mnie działa” – pomyślała.

Nigdy nie przypuszczała, że uczucie może uderzyć w nią tak gwałtownie, że ta znajomość okaże się taka trudna. Uskrzydlająca i bolesna jednocześnie. Pełna euforii i zwątpienia. Ten ogrom emocji, które zalewały ją za każdym razem, kiedy on był blisko….. Na jego widok jej serce przyspieszało, dźwięk jego głosu sprawiał, że robiło jej się ciepło, jego zapach budził w jej brzuchu motyle. Nie wierzyła, że życie może kiedyś być takie jak dawniej. Pojawienie się w nim Patricka wszystko wywróciło u niej do góry nogami, na zawsze. Pragnęła by o tym wiedział, a jednocześnie nie wyobrażała sobie, by mogła mu o tym wszystkim otwarcie powiedzieć.

-Rozbierz się i chodź do kuchni. – odezwała  się, z trudem nadając swojemu głosowi beztroskie brzmienie.

Mężczyzna zrobił jak mu kazała i następną godzinę spędzili w niewielkiej kuchni, wspólnie robiąc ciasto. Patrick niewiele mówił. A Han wstydziła się pytać. Starała się przydzielać mu najłatwiejsze zadania- obranie i starcie jabłek, miksowanie białek, wysmarowanie formy tłuszczem, sama natomiast zajęła się całą resztą. Przebywając z nią w tej niewielkiej kuchennej przestrzeni, w której krzątając się i wymijając, niejednokrotnie stykali się ramionami, po raz pierwszy od dawna czuła się szczęśliwa.  Rozmawiając przy tym na błahe tematy, żartując się i śmiejąc, zupełnie jak na początku znajomości.

Kiedy jabłecznik w końcu znalazł się w piekarniku, a cały bałagan po przygotowaniach, został posprzątany, zasiedli razem przy stole., wchłaniając unoszący się w powietrzu zapach pieczonych jabłek.

-Wiesz…….Najmilsze wspomnienia z mojego dzieciństwa kojarzą mi się z pieczeniem. – odezwała się Hania, obracając w dłoni kubek z herbatą. Zapach wanilii, cynamonu, goździków, kardamonu…..

Spojrzała na Patricka, który w zamyśleniu spoglądał w szumiący cicho piekarnik. Oddałaby wszystko za jego myśli, ale nie chciała być wścibska. Westchnęła lekko i sięgnęła do stojącego nie opodal kosza z owocami. Wyjęła z kosza dorodną pomarańczę. Wkrótce do woni pieczonego ciasta dołączył orzeźwiający i aromatyczny zapach skórki pomarańczowej.

Katem oka zauważyła, że Paddy oderwał wzrok od piekarnika i zaczął jej się przyglądać. Gdy pomarańcza już była całkowicie obrana, kobieta wcisnęła kciuk w jej zagłębienie z zamiarem rozerwania owocu na dwie części. Efekt tego był taki, że w jego stronę trysnął słodki sok, lądując na jego wardze i lewym policzku.

-Przepraszam. – odezwała się Hanna ze śmiechem. – Lubisz pomarańcze? Mogę się z tobą podzielić.

Spojrzał na nią. Patrzył jej prosto w oczy, a mimo to miała wrażenie, jakby jej nie widział. Był przy niej ciałem, lecz jak się wydawało, myślami pozostawał zupełnie gdzie indziej. Dopiero po chwili zamrugał, jakby wyrwany ze snu, a jego palce dotknęły kropelek soku pomarańczowego  na swojej wardze. Wyglądał na zmieszanego.

-Patrick? – odezwała się delikatnie. – Pytałam, czy masz ochotę na pół pomarańczy.

-Nie , dzięki! – mruknął, po czym szybkim ruchem starł sok z twarzy.

Przez krótką chwilkę sprawiał wrażenie, jakby lada moment miał się zerwać z miejsca i uciec. Hania zauważyła, że jego dłonie zacisnęły się na krawędzi stołu.

-Wszystko w porządku? – zapytała, coraz bardziej zaniepokojona.

-Czy jest jakiś zapach, który przypomina ci o kimś bardzo bliskim? – zadał niespodziewane pytanie, wbijając w nią uważne spojrzenie.

-Tak ! – odparła bez wahania.- Piżmo kojarzy mi się z moim zmarłym bratem.

Paddy pokiwał głową, po czym wziął kawałek skórki pomarańczowej i przyłożył do nosa, wdychając jej zapach.

-Kiedyś poznałem wspaniałą dziewczynę.- spojrzał przed siebie, zawieszając się we wspomnieniach. – Bardzo ją skrzywdziłem, a może oboje się skrzywdziliśmy? Uwielbiała pomarańcze. – dodał, wkładając półksiężyc owocu do ust.

-Dużo osób je uwielbia. Moja przyjaciółka Cara, objadała się nimi bez opamiętania.

Paddy znieruchomiał na chwilkę, a potem zaczął się krztusić. 22728941_1480484025371897_5466364266345062708_n

6 myśli w temacie “48.The truth will set you free.

Add yours

  1. Dobrze że do niej przyszedł może sen się spełni 🤔 Padzik zszokowany Hana i Clara przyjaciółki nareszcie wszystko zaczyna się wyjaśniać.I mam nadzieję że Joelle Cruelle na zawsze usuniesz z jego życia on pasuje do Hanny

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Ale numer! Wydało się! U Joelle się wydało i u Hani się wydało. Ojojoj! Joelle dobrze powiedziała, że to fałszywy alarm, ale powinna my powiedzieć jednak wcześniej. I co to w ogóle za pomysły z tymi stanami? Nic mu wcześniej nie mówiła, a teraz nagle, że do stanów, no dziwnie. Fajny czas miał Paddy z Hanna u niej w domu. Miły, naturalny, normalny. Ja myślałam, że wiem, co masz na myśli i do czego prowadzisz. Ale tak się zakrecilam,że nie jestem pewna już tego pomysłu. Ja będę czytać i ciekawa jestem, co to się w końcu okaże, więc taka prośba, abyś kontynuowała, a jak już całkiem stracisz wene, to pisz mam to w dużym skrócie. Buziaki!

    Polubione przez 1 osoba

  3. Oj, kochana jak Ja bym chciała przekonać się do Twojej Pani doktor. No, ale nie mogę… Heh… Ona jest tak zmienna jak wiosenna pogoda. Znowu go przyjęła, znowu zaprosiła do domu, mimo tego, że do żony doszło jeszcze dziecko. Wystarczyło hasło: zakończyłem małżeństwo. Nie zadała nawet jednego pytania.
    Za to Joelle zbiera plusy, podnosi się spod ziemi i z powrotem, bardzo powoli urasta do rangi człowieka. Nie przyznała się do oszustwa, ale prawda to zawsze jakiś pozytyw.
    No i urwałaś w najlepszym momencie. Paddy dowiedział się, że Hanna i Cara są przyjaciółkami chyba, że nie podchwyci tematu.
    Powiedz mi jedno: która kobieta jest dla niego najważniejsza? Przeszłość, teraźniejszość znamy, kto będzie jego przyszłością? Śni o Hannie, a w jej obecności myśli o Carze… Czy On się kiedyś zdecyduje na jedną drogę, czy ma zamiar do końca swoich dni krążyć po rondzie?
    Kochana, ale sny były fantastyczne 😘😊

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑