47. Discover cards ……

Monachium.

Odkąd poznała Patricka, zaczęła przykładać większą uwagę do pielęgnowania związków z bliskimi jej ludźmi, zwłaszcza z córką. Coraz częściej  jednak , szczególnie po kłótni z nią, Joelle dopadały dołujące myśli o tym, że jest już na to za późno.

Dźwięk dzwonka wyrwał ją z zamyślenia. Zerknęła na swój telefon, po czym pośpiesznie odebrała połączenie.

-Cześć kochanie.- usłyszała w słuchawce głos męża. – Co słychać?

-Dzień jak co dzień ! – odparła. – Jestem zawalona pracą i właśnie serwuję sobie czwartą kawę. A co u ciebie?

-Chcę iść wcześnie spać, by rano wyjechać skoro świt.- odpowiedział zatrzaskując hotelowe drzwi.

-Czyli jutro się widzimy?- zamruczała do słuchawki. – Tęsknię!- dodała pośpiesznie, słysząc sygnał przerwanego połączenia. Kocham cię.- dodała sama do siebie, wiedząc że on już tego nie usłyszy.

Nie wiedziała, czy to z przepracowania, czy z powodu buzujących hormonów, ale coraz częściej czuła się samotna. Przestawało  jej się podobać ciągły ciąg za karierą, mijanie w drzwiach i spędzanie czasu w hotelach. Kilka lat temu bycie kurą domową, nie bardzo jej pasowało, ale teraz? Dla Patricka mogła by spróbować.

Jej myśli cofnęły się do początku ich małżeństwa, kiedy jej córka spędzała u nich weekendy i liczne święta. Zamyślona włączyła ekspres. Nieobecny wzrok wpatrywał się w filiżankę, która powoli napełniała się aromatycznym naparem. Nigdy nie zapomni ostatniej z nią kłótni .

To był piątek, pora obiadu. Joelle podeszła do swojego piekarnika i otworzyła drzwiczki. Raz jeszcze sprawdziła nóżki z kurczaka, po czym stwierdziwszy, że pokrywająca je skórka jest idealnie spieczona i chrupiąca, przekręciła pokrętło. Ziemniaki były już gotowe, pozostało jej jedynie doprawić sałatkę. Zerknęła na zegarek. Elen powinna lada moment być na obiedzie. Miała nadzieję, że tym razem obędzie się bez kłótni.

Szczęście jej dopisało i kilka minut później dobiegł ją dźwięk wsuwanego do zamka klucza. Dziewczynka, najwyraźniej zwabiona aromatem domowego obiadu, skierowała swe kroki prosto do kuchni. Kiedy stanęła w progu, Joelle nie umknął wyraz zdziwienia na twarzy córki. Zdała sobie sprawę, że krzątająca się po kuchni matka była dla dziewczyny rzadkim widokiem.

– A co to za święto?- zapytała El.- Będziemy mieć gości, czy coś?- wykrzywiła usta.- Znowu rodzina Padda się zwala?

– Nie!- odparła stawiając na stole miskę z chrupiącą sałatą, polaną gęstym sosem śmietanowym.- Po prostu naszła mnie dzisiaj taka ochota na kurczaka, że postanowiłam urwać się wcześniej z pracy i przygotować dla nas obiad.- Umyj ręce i siadaj.

-A co z Paddym?- stała oparta o futrynę, wciskając do ust kawałek oderwanego udka.

-W trasie! Dzisiaj zjemy sami, chcę z tobą porozmawiać.

Elen bez słowa zastosowała się do prośby matki i już po chwili siedziały razem przy stole.

-Jak było w szkole?- zagadnęła, gdy cisza zaczynała się przeciągać.

-W porządku!- odparła dziewczynka, nakładając sobie na talerz pieczonych ziemniaczków, posypanych kminkiem.

-Dużo pracy domowej?

-Tylko wypracowanie z niemieckiego.

W milczeniu zabrały się do jedzenia. Mała nie miała pojęcia, że obiad miał być wstępem do rozmowy na temat jej zachowania względem partnerki ojca. Joelle jednak siedziała cicho. W końcu jednak westchnęła i uznała, że zwlekanie niewiele jej da. Prędzej czy później, co za różnica? Lepiej mieć to już za sobą.

-Rozmawiałam rano z ojcem.- odezwała się po kilku minutach.

Ręka w której Elen trzymała widelec, zamarła na krótką chwilę, po czym jak gdyby nic powróciła do jedzenia.

-No i? – zapytała po chwili.

-Tata bardzo się o ciebie martwi.

-Tak?.- uniosła brwi w przesyconym ironią geście niedowierzania.

Joelle westchnęła.

-Posłuchaj…….- zawiesiła głos.- Być może trudno jest ci w to uwierzyć, ale naprawdę w ojcem chcemy dla Ciebie jak najlepiej. Niestety twoja postawa i zachowanie niczego nam nie ułatwiają.

-Szkoda, że nie widziałaś jej miny.- dziewczynka uśmiechnęła się drwiąco.

-Słucham?- odezwała się zbita z tropu.

-Powiedziałam jej to samo, co kiedyś Patrickowi.

Kobieta potrzebowała całych swoich zasobów silnej woli, by powstrzymać uśmiech. Sięgnęła pośpiesznie po stojący obok kieliszek wina i uniosła go do ust. Pomimo kłótni, pomimo otwartej niechęci Elen do Patricka, przez moment poczuła cienką nić porozumienia ze swoją córką. Połączyła je wspólna niechęć do kobiety, która rozbiła ich rodzinę. Odstawiając kieliszek na stół spojrzała na nią.

-Rozumiem, że za nią nie przepadasz, ale sprawiasz ojcu ogromną przykrość, kiedy……..

-Ja mu sprawiam przykrość? Chyba nie większą niż ty, kiedy wzięłaś ślub z Paddym.- zauważyła El chłodno.

-To było zupełnie coś innego.- odparła.- Byliśmy już z tatą po rozwodzie. Nie możesz porównywać, tych dwóch sytuacji.

-Niby dlaczego? Dlatego, że to co ty robisz, zawsze jest właściwe, a to co ja robię zawsze złe i dziecinne. Jakoś nikt nie myśli o tym, co mi sprawia przykrość. Wszyscy mają mnie w dupie.

-Cóż, to za słownictwo młoda damo?- Joelle stuknęła otwartą dłonią w stół. Wzięła głęboki oddech by uspokoić nerwy. Postanowiła, że tym razem nie da ponieść się emocjom. Zdusiła cisnące się do ust słowa upomnienia i zamiast tego rzekła:

-Mylisz się. Oboje z ojcem myślimy o tobie. Kochamy cię, jesteś naszą córką i boli nas, że tak ciężko to wszystko znosisz. Jesteś  jednak już na tyle duża, że powinnaś zrozumieć pewne sprawy. Przyjąć do wiadomości zmiany, które zaszły w naszym życiu i dostosować się do nich, dla dobra nas wszystkich.

-Ty nic nie rozumiesz.- krzyknęła dziewczynka  ze zniecierpliwieniem.- Jak zwykle nic nie rozumiesz.- dodała z wyrzutem.

-Wytłumacz mi!- odparła kobieta szeptem. Ku własnemu zdziwieniu usłyszała w swoim głosie błagalna nutę.- Wytłumacz, chcę w końcu zrozumieć. Skąd ten bunt? Co mam zrobić? Co tata ma zrobić?

Elen zacisnęła mocno wargi.

-Nic!- odparła po chwili ciszy.- Nie możecie, nic zrobić.

Z tymi słowami wstała od stołu, podziękowała za obiad i wyszła z kuchni. Wkrótce do uszu Joelle dobiegły odgłosy zatrzaskiwanych drzwi, a chwilę potem stłumione dźwięki muzyki dobiegającej z pokoju córki.

..Byłabym o wiele lepszą matką, gdyby dane mi było urodzić chłopca, synka Patricka” Z tą nieszczególnie optymistyczną myślą, podniosła filiżankę, parząc usta gorącą kawą.

ewa-kasprzyk1

Kraków.

Wycierając biurko, zauważyła leżący na nim album.Wahała się przez chwilę, po czym wzięła go do ręki i usiadłszy na skraju łóżka, uniosła ciemną skórzaną okładkę. Album był pełen czarno-białych fotografii. Barbara wiedziała, że Cara ma hobby. Wiele razy widziała ją z aparatem w dłoni, lecz nigdy tak na prawdę nie oglądała wykonanych przez córkę zdjęć. Dziewczyna nie przychodziła się nimi chwalić, a ona nie wykazywała zainteresowania. Teraz ta myśl ją uderzyła. Dlaczego jej o nie nigdy nie zapytała?

Przewracała kolejne strony albumu z rosnącym zdumieniem. Tematyka zdjęć była rozmaita, ale zdecydowana większość z nich została wykonana na zewnątrz i przedstawiała budynki, ulice, ludzi i zwierząt. Migawki z codziennego, szarego życia z pozoru mogły się wydawać mało ciekawe, ale po bliższym przyjrzeniu się Basia na każdej fotografii dostrzegła coś interesującego , zaskakującego, poruszającego. Biały gołąb w okrągłym oknie jakiegoś poddasza, kręte schody we wnętrzu starej kamiennicy, przechylona drewniana furtka prowadząca do zarośniętego ogrodu, czarny kot wylegujący się na parapecie odrapanego okna, bezdomny śpiący pod szarą, brudną ścianą, kobieta w białej sukience i jasnych włosach siedzącą na ławce w parku  obok ubranej w czerń zakonnicy, stara kamienica z powybijanymi szybami oraz stojący pod nią luksusowy samochód, staruszka paląca papierosa z kotem i psem leżącym u jej stóp, mała dziewczynka w jasnej, letniej sukience na tle odrapanego muru…..

Wiele z tych zdjęć było zwyczajnych, wiele naprawdę niezwykłych. Barbara z mieszaniną zdziwienia i podziwu przyglądała się scenom, ludziom, budynkom, zwierzętom, dochodząc do wniosku, że jej córka ma wielki talent i potencjał, ale także wrażliwość. W pewnym momencie kobieta poczuła się wręcz jak nie chciany intruz, który bez zaproszenia wtargnął w czyjeś prywatne życie, osobiste myśli i przeżycia uwiecznione za pomocą aparatu.

Poruszona zamknęła album i odłożyła mnie na miejsce. Przez krótką chwilę czuła się winna, że naruszyła czyjąś prywatność. Ten album był niczym pamiętnik, który przekazywał przeżycia Cary nie za pomocą słów, lecz dzięki obrazom i kobieta miała wrażenie, że nie powinna była nieproszona po niego sięgać. Wkrótce jednak to poczucie winy zblakło w obliczu innych uczuć. Dziwna mieszanina dumy i żalu wypełniła serce kobiety. Była dumna z talentu swojej córki, a jednocześnie czuła żal, że w pewnym momencie, nie wiadomo nawet kiedy, została odcięta od jej bogatego  świata wewnętrznych przeżyć i trosk. Chwila, chwila…….Czy aby na pewno została odcięta? A może…… Sama się od nich odcięła? Pochłonięta swoimi sprawami przeoczyła moment, w którym Cara przestała jej się zwierzać, przestała z nią rozmawiać otwarcie jak kiedyś, przestała zadawać pytania. Czy to dlatego nigdy nie pochwaliła się swoimi zdjęciami? Czyżby myślała, że Barbarę niewiele to obejdzie?

Poczucie winy powróciło nagle i bez ostrzeżenia. Zaniedbała tą szczególną więź, która przed laty łączyła ją za córką. Zajęta domem, pracą, nadmiarem własnych trosk i światem wirtualnym przestała poświęcać jej tyle uwagi , ile kiedyś. Jak mogła do tego dopuścić? I jak ma to teraz naprawić? Czemu nigdy nie wspierała jej w związku z Mariuszem, czemu okłamała w sprawie dziecka? Strach przed prawdą i poczucie winy nie pozwalały jej spokojnie spać od kilku dobrych lat.

Pochłonięta myślami przesiedziała na łóżku córki niemal pół godziny, zanim się otrząsnęła i dokończyła porządki. Jedyne co ją uspokajało, to że rodzina Mariusza wyjechała za granicę i straciła całkowity kontakt z Carą. Modliła się aby córka na stałę osiadła w Irlandii, zapominając o swojej tragicznej przeszłości. Ona postanowiła tą tajemnicę zabrać do grobu. Teraz jednak, gdy na scenie pojawił się Jimmy, sytuacja prezentowała się zgoła inaczej. Baśka uświadomiła sobie, że ostatnimi czasy Cara coraz częściej sprawia wrażenie rozmarzonej i nieobecnej myślami. Czy to możliwe, że skrywała przed nią jeszcze jeden sekret?

25488994_1312635625507709_1438179225_n

Kolonia.

Paddy przez podłużne wąskie okno hotelowej klatki schodowej patrzył jak Hanna wspina się po schodach na czwarte piętro. Z uśmiechem przypomniał sobie, jak bardzo nie lubi wind. Chwilę po tym jak zniknęła z jego oczu przed wejściem zgasło światło. Zaciągnął się rześkim powietrzem chłodnej nocy i spojrzał w mrok ulicy. Pod maską spokoju czuł kłębiące się w jego wnętrzu emocje. Nie bardzo rozumiał, co właściwie zaszło tego wieczoru i nie wiedział, co o tym myśleć?

Był zdumiony tym, że ta dziewczyna zdołała go zainteresować, rozbawić, sprawić, że głośno się śmiał. Nie miał pojęcia, jak to się stało, że on mający wśród ludzi opinię samotnika i odludka, który stronił od obcych ludzi, przy tej kobiecie przestał nagle spoglądać na zegarek. Zdał sobie sprawę z tego, że ostatnie dwie godziny były jednymi z najmilej spędzonych przez niego od dawna. Ta myśl jednak, zamiast go ucieszyć, momentalnie zepsuła mu humor.

-A co jeśli faktycznie jest nią zainteresowany?- Paddy prychnął głośno na tą myśl, momentalnie odczuwając wyrzuty sumienia wobec Joelle. Nie potrzebnie proponował jej spacer. Najlepszym wyjściem będzie ograniczyć z nią kontakt. Znikając za drzwiami windy, wyciągnął telefon sprawdzając nieodebrane wiadomości i wystukując numer do żony.

„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„`

 

Stał przed drzwiami do pokoju Hani. Na klatce schodowej panował półmrok, było mu zimno. Nie mógł zrozumieć, co tu właściwie robi. Wiedział jedynie, że coś go tu przywiodło. Pewne napięcia wyczekiwanie, jakaś bliżej nieokreślona tęsknota i ten przeszywający chłód. Chciał zrobić krok do przodu, ale nie mógł się ruszyć. Mógł jedynie czekać.

W końcu drzwi się otworzyły, a korytarz zalał strumień światła. W progu stanęła ona. Miała na sobie cienką piżamkę. Spojrzała na niego i się uśmiechnęła, a on poczuł bijące z wnętrza pokoju ciepło. Było mu tak zimno, że o niczym nie marzył, tak jak o tym, by wyjść do środka i się ogrzać. Dziewczyna ujęła jego dłoń i pociągnęła w swoją stronę, a on poczuł, że  w końcu może się poruszyć. Kiedy znaleźli się w przedpokoju, pchnął drzwi,które się za nim zatrzasnęły, odcinając ich od panującego na zewnątrz mroku. Han stała i patrzyła na niego z wyczekiwaniem. Niewiele myśląc ujął jej twarz w dłonie i ją pocałował. Nie broniła się . Uległa całkowicie jego dotykowi, pocałunkom i pieszczotom. Przygwoździł ją swoim ciałem do ściany, dając się ponieść rodzącemu się pragnieniu. Wyraźnie poczuł bijący od niej żar. Kiedy objęła go ramionami, wsunął obie dłonie pod jej pośladki i ją uniósł. Szczupłe nogi dziewczyny momentalnie owinęły się wokół jego bioder. Zaczęła oddawać pocałunki z coraz większą pasją, a jej wargi były cudownie miękkie i gorące. Błądził po jej ciele dłońmi i ustami, zatracając się coraz bardziej w jej smaku i zapachu.

Chciał się z nią kochać. Tu i teraz, bez względu na konsekwencje. Jednym szarpnięciem zerwał z niej bieliznę, rozpiął rozporek i wszedł w nią gwałtownie, chory z pożądania. Jęknęła cicho i wbiła paznokcie w jego plecy. Poruszał się w niej rytmicznie z żarliwością, jakiej nie czuł już od dawna, zupełnie jakby w ten sposób starał się rozładować wypełniający go gniew i zaspokoić to dziwne uczucie nienasycenia. Pragnął posiąść ją i zatracić się w niej zupełnie, w jej wnętrzu zapomnieć się choć na chwilę.

Czuł żądzę i rozpacz jednocześnie, nie chciał jej skrzywdzić, a mimo to nie potrafił przestać. Napierał na nią coraz mocniej, a z każdym pchnięciem jego bioder jęki kobiety stawały się coraz głośniejsze. Gdy przez krótką chwilę spojrzał w jej twarz, ze zdumieniem stwierdził , że patrzy w oczy niespełnionemu marzeniu. Były zamglone pożądaniem, a jej usta , zaczerwienione od jego gwałtownych pocałunków, rozwarły się w lekkim uśmiechu.

-Zakochałam się w Tobie.- szepnęła- Nie przestawaj……..Kochaj się ze mną…….

„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„`

Rozpościerający się pod Hanną dywan był puchaty i rozkosznie miękki. Leżąc na plecach z przymkniętymi oczami, po raz kolejny przesunęła dłonią po jego powierzchni. Puszystość włókien  pieściła jej nagą skórę i zmysły, sprzyjała odprężeniu  po ekstatycznych doznaniach  ostatnich godzin. Kobieta napawała się chwilą relaksu, czując, jak jej oddech powoli wraca do normy . Dopiero po jakimś czasie  otworzyła oczy i obróciła się na bok. Spojrzała na mężczyznę, który w samej bieliźnie kręciła się po niewielkiej sypialni szykując dla nich przekąski przyniesione przez obsługę. Na widok jego nagości  momentalnie poczuła, jak podniecające pulsowanie w dole brzucha i pomiędzy udami przybiera na sile. Wspomnienie tego co przed chwilą robili razem na dywanie, sprawiło jej fizycznie odczuwalną przyjemność.

Chłodna woda wywołała na jej skórze gigantyczną gęsią skórkę. Jak zwykle usnęła w wannie. Rozglądający się zaspany wzrok, przywracał jej jasność umysłu. Mimo, że między udami czuła przyjemne podniecające mrowienie, w mig zrozumiała, że to był tylko sen. Wysilając wspomnienia starała się sobie przypomnieć twarz faceta o którym przed chwilą śniła.

Wycierając się ręcznikiem, zastanawiała się czy mężczyzna ze snu to jej przyszłość, czy przeszłość.emilia_komarnicka

 

10 myśli w temacie “47. Discover cards ……

Add yours

  1. Oj ten Paddy 😉 wiesz, ze uwielbiam ciebie i ten blog , jestem zachwycona opisami , Wow! Podobają mi sie wątki ale jednego nie zrozumiem , seksu tutaj . I żeby nie było nie mam nic do seksu bez zobowiązań itd , nie rozumiem tej lekkości z jaka do tego podchodzą . Paddy niedawno kochał sie z Cara, dzwoni do żony , idealny maz i idzie przespać sie z Hanna . Ale podoba mi sie ich wątek , chciałabym żeby odszedł od Joelle bo ich małżeństwo to farsa i sporobowal z Hanna 🙂 Ciekawi mnie wątek Joelle i córka , tylko to ostatnie zdanie , ze gdyby urodziła syna … to by była lepsza matka ? Lepsza matka to bedzie jak sie skupi na córce 🙂 całus

    Polubione przez 1 osoba

  2. Ha! Od razu wiedziałam, że to sen! Bardzo dobrze, bo sama jak na pierwszy raz był zbyt gwałtowny. No trochę czułości na litość! Fajny wątek Joelle i córki. Ile ona ma lat? Pewnie nastolatka. Już wiem, kto to Barbara, ale chcesz nam powiedzieć, że dziecko nie umarło i jest z rodziną Mariusza? Słodki panie! Piękna scena z albumem i opisami zdjęć, normalnie każde widziałam oczami wyobraźni. Super! Faktycznie trochę krótki, ale i tak dobrze się czytało. Czekam na więcej i nie chce słyszeć o przerwaniu pisania!

    Polubione przez 1 osoba

  3. Po pierwsze nie wiem jak to się stało ale przegapiłam i dopiero teraz czytam ale za to dwa naraz 😁Serce mi biło jak oszalałe przy scenie Paddy Hana a tu taki psikus no nie że to jej się śniło bym się nie spodziewała.Mysle że był to sen proroczy i tych dwoje będzie razem . Joelka jest złą żoną i matką niech spada na bambus

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑